Xtrfy M4 - w pogoni za ergonomią
Przedmiotem dzisiejszej recenzji będzie myszka Xtrfy M4 - czyli kolejny produkt od bardzo lubianej i dobrze rozpoznawalnej szwedzkiej marki. Firma Xtrfy kojarzona jest dzięki świetnym górnopółkowym peryferiom w średniopółkowej cenie. Sama sygnatura loga tego producenta na opakowaniu dla wielu graczy jest gwarancją jakości otrzymanego produktu. Również Xtrfy M4 zdaje się powielać ten schemat i czysto na papierze jak i na pierwszy rzut oka zapowiada się fenomenalnie. Jednak czy przy bliższym zapoznaniu się z nią cały jej urok zaniknie, a może jednak okaże się idealną myszką dla graczy do 300 zł? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w dalszej części materiału.
Specyfikacja Xtrfy M4:
- Sensor: PixART PMW3389
- Przełączniki główne: Omron 20M
- Przyciski: 7
- Ślizgacze: teflonowe
- Częstotliwość próbkowania: 1000 Hz
- Przewód: 1,8 m (typu “paracord” - Xtrfy “ezcord”)
- Podświetlenie: RGB (profile zapisane w pamięci myszki, brak możliwości konfigurowania)
- Waga: 71 g (bez kabla)
- Wymiary: 120 × 68 × 39 mm
- Dostępna kolorystyka: White , Retro, Miami Blue, Pink, Black oraz edycja specjalna Street
- Gwarancja: 24 miesiące
- Cena: około 249-299zł (cena zależy od kolor)
Xtrfy M4 - Opakowanie i zawartość
Design pudełka oparto o żółto-czarną kolorystykę, standardowo na froncie znajdziemy grafikę prezentującą myszkę oraz logo producenta. Na bocznych ściankach nie uświadczymy żadnych przydatnych informacji, natomiast na spodzie opakowania umieszczono szczegółowe dane dotyczące rozmiarów Xtrfy M4, jej zalety oraz podstawowe specyfikacje. Wewnątrz poza samym gryzoniem znajdziemy niewielką kopertę, która skrywa naklejkę oraz komplet ślizgaczy, co jest bardzo miłym dodatkiem. Nigdy nie spodziewałbym się jednak znalezienia pary keycapów w zestawie z żadną myszką i tu Xtrfy zaskakuje, gdyż do kompletu dostajemy (zależnie od wersji kolorystycznej różnobarwne lub jednolite) nasadki pasujące do stemów cherry i cherry-alike) dwie nakładki na przełączniki (jedna z napisem GG, druga z logiem Xtrfy).
Jakość i wykonanie Xtrfy M4
Patrząc na wagę Xtrfy M4, jesteśmy w stanie stwierdzić, iż nie jest to zdecydowanie najlżejsza spośród myszek ultralekkich na rynku (bez kabla 71 gram). Taki stan rzeczy spowodowany jest oczywiście grubością obudowy, a co za tym idzie jakością wykonania oraz dbałością o detale. Recenzowany gryzoń wyróżnia się na tle innych, zastosowaniem perforacji w postaci malutkich okrągłych otworków, zamiast typowej dla konkurencyjnych myszek - hexagonalnej. Co najważniejsze Xtrfy M4 poszczycić się może wzorowym spasowaniem (w przeciwieństwie do Glorious Model D), dzięki czemu nie powinniśmy uświadczyć ani jednego skrzypnięcia, nawet pod mocniejszym naciskiem. Na szczególną pochwałę zasługuje tu przewód roboczo nazwany “ezcord”, który jest niezwykle lekki, bardzo elastyczny, a przy tym nie skręca się jak ten w SPC Gear Lix/Lix Plus. Moim zdaniem zdecydowanie deklasuje on swoją konkurencję.
Przyciski Xtrfy M4
Pod przyciskami głównymi, czyli LPM i PPM znajdziemy przełączniki Omron o żywotności 20 milionów kliknięć, które pod naciskiem generują charakterystyczny, wysokotonowy dźwięk - całkiem przyjemny dla ucha. Ich działanie można uznać za dosyć szorstkie, można rzec binarne, aczkolwiek sam moment aktywacji jest dobrze wyczuwalny. Klawisze boczne również nie dostarczają żadnych negatywnych emocji, klik jest nieco mniej donośny, są sprężyste i nie posiadają luzów.
Jeśli jednak miałbym się do czegoś przyczepić, byłby to scroll, którego “plastelinowy” feeling odbiega znacząco od całokształtu Xtrfy M4, to znaczy stopnie są wyczuwalne, aczkolwiek ich przeskok nie należy do najprzyjemniejszych i najprecyzyjniejszych. Umiejscowiony pod nim switch “chodzi” dosyć opornie i wymaga przyłożenia nieco większej siły. Natomiast zastosowany wałek nie posiada żadnych luzów, przez co nie chybocze się tak, jak to ma miejsce nawet w wielu znacznie droższych myszkach.
Tuż za scrollem znajdziemy też przycisk zmiany trybów podświetlenia, który pracuje bardzo miękko i nie wymaga zbyt dużej siły, ale został on płytko osadzony, dzięki czemu nie musimy obawiać się, że przypadkowo go naciśniemy. A co ze zmianą DPI? - również jej nie zabrakło, a sam switch CPI ulokowano na spodzie Xtrfy M4 wraz z diodą sygnalizującą, ale to jeszcze nie wszystko. Jako że na chwilę obecną nie istnieje żaden zewnętrzny sterownik do tego gryzonia, to producent zdecydował, iż zaimplementuje fizyczny suwak do przeskakiwania między trzema częstotliwościami próbkowania (radziłbym pozostać przy 125Hz - o tym dlaczego akurat 125, a nie 500 czy 1000 wspomnę w późniejszym akapicie).
Komfort i ogólne wrażenia z użytkowania Xtrfy M4
Przed przystąpieniem do opisu wrażeń z użytkowania należałoby wspomnieć, że jest to myszka niesymetryczna o dosyć prostej bryle, adresowana dla osób praworęcznych. Sam kształt Xtrfy M4 sugeruje, że mamy do czynienia typowo z gryzoniem uniwersalnym, co w praktyce oznacza, że myszka ta świetnie sprawdzi się pod chwyt typu fingertip, claw, relaxed claw czy palm. Jeżeli korzystacie z fingertip gripa i szukacie czegoś troszkę lżejszego, to odsyłam was również do recenzji Cooler Master MM710, która w tym aspekcie sprawdzi się równie dobrze, gdyż jest ona kompaktowa, niezwykle lekka i posiada niski profil z lekko uniesionym grzbietem. Skupmy się jednak na M4 - jej obudowa bardzo dobrze leży w dłoni, lewy bok myszy oferuje stabilne wsparcie dla kciuka, a przyciski główne pomimo braku wyprofilowania pozwalają na dogodne ułożenie palców w naturalny sposób.
Przechodząc do ślizgaczy, w dużym stopniu przypominają one te z Glorious PC Model D, również nie należą do najcieńszych, ich ranty zaokrąglono, aczkolwiek są nieco większe. Warto wspomnieć też, że w dodatkowym komplecie stopek jest jeszcze jeden ślizgacz, który opcjonalnie możemy nakleić wokół pierścienia otaczającego soczewkę sensora PMW3389. Przemieszczając Xtrfy M4 po biurku, możemy odczuć delikatny opór, ale nie szarpnięcia. Myszka gładko i z lekkością sunie po podkładce, oferując przy tym wysoki stopień kontroli, a gdy trzeba wykonać szybki ruch, także nie sprawia to żadnych problemów. Tak jak wspomniałem nieco wcześniej przewód “ezcord” należy do najlepszych “paracordów”, z jakimi miałem do czynienia i ze względu na swoją niską wagę nie spowalnia on ruchów gryzonia.
Podświetlenie Xtrfy M4
Szwedzki producent co prawda nie pokusił się na wypuszczenie dodatkowej aplikacji dla Xtrfy M4, ale za to w jej pamięci zapisano aż dziewięć trybów, które jesteśmy w stanie zmieniać za pomocą dedykowanego przycisku. Korzystając z kombinacji klawiszy, możemy też operować poszczególnymi barwami. Moim zdaniem najlepiej prezentuje się “fala” oraz “pętla”. Chociaż mam kilka uwag co do rozplanowania podświetlenia i jego ogólnego zarysu. Xtrfy M4 z góry prezentuje się naprawdę świetnie, a światło imponująco rozprasza się po ściankach oraz płytce PCB, całość dopełnia logo. Jednak jeśli spojrzymy z profilu, zauważymy mocno widoczne odcięcie na około ⅔ długości myszki, które nie jest zbyt estetyczne i moim zdaniem delikatnie zaburza stylistykę gryzonia, psując przy tym linię boczną. Na szczęście ratuje to niezwykle płynne przejście barw, które dobrze się ze sobą blendują, zwłaszcza na półprzezroczystym pasku ciągnącym się od samego frontu Xtrfy.
Testy Xtrfy M4
Xtrfy M4 wyposażono w sensor Pixart PMW3389, będący podrasowaną wersją niegdyś topowego PMW3360, a więc myszka w przeprowadzonych testach powinna wypaść wzorowo, jak jest w praktyce? - przekonajmy się. Pod lupę poszedł program Enotus Mouse Test, w którym przeprowadzam testy syntetyczne wszystkich recenzowanych przeze mnie gryzoni.
Ku mojemu zaskoczeniu M4 nie wypadła wcale tak kolorowo. Oczywiście maksymalna prędkość, przy której sensor rejestruje ruch, nie odbiega od tego, co podaje PixArt, również jej precyzja nie budzi niepokoju, aczkolwiek w oczy rzucił mi się całkiem wysoki stopień wygładzania, który wprawne oko będzie w stanie delikatnie zauważyć, przy przemieszczaniu się kursora.
Zaintrygowany odczytem na poziomie 21-23% pokusiłem się o sprawdzenie, czy za tym czynnikiem nie stoi częstotliwość próbkowania i jak się okazało, moje obawy były słuszne. Jak możecie zauważyć przy 125 Hz wartość smoothingu wyniosła zaledwie nieco ponad 1%, przy 500 Hz było to już około 10-12%. Dlatego tak jak wspomniałem wcześniej, radziłbym pozostać przy niższej częstotliwości, by uniknąć efektu pływającego kursora, który wprawniejszy gracz będzie w stanie odczuć. Poza tym Xtrfy M4 wypadła naprawdę wzorowo i co najważniejsze nie musimy obawiać się o występowanie interpolacji, predykcji czy jitteringu.
Jednak czym byłyby testy bez odwołania do gier? - Jak już zdążyliśmy się przyzwyczaić, wyniki syntetyczne wcale nie muszą przekładać się na działanie i feeling w grach. Na potrzeby recenzji przetestowałem Xtrfy M4 w grach takich jak Call of Duty: Modern Warfare (2019), Valorant, Counter Strike: Global Offensive, DOOM: Eternal, League of Legends, Divinity 2. Co nie jest raczej zaskoczeniem, najlepiej sprawdziła się ona właśnie w tytułach FPS, dzięki świetnej kontroli i całkiem niskiej wadze. Problemem gier typu MOBA czy RTS może być natomiast mała ilość przycisków, pod które moglibyśmy przypisać na przykład podstawowe skille. Mimo wszystko nawet w przypadku częstotliwości 1000 Hz, która jak już ustaliliśmy ma dosyć spory poziom wygładzania, nie grało się źle i naprawdę ciężko byłoby dostrzec efekt “pływającego kursora”.
Podsumowanie
Xtrfy jak zwykle nas nie zawiodło, dostarczając naprawdę świetny sprzęt. Oczywiście M4 nie jest myszką bez wad i do perfekcji nadal jej trochę brakuje. Jednak w cenie 280 zł otrzymujemy solidnie wykonanego gryzonia, który poszczycić się może wzorowym spasowaniem, ciekawym designem przypominającym nieco konstrukcje myszek SteelSeries Rival oraz świetnym kablem. Dzięki uprzejmości producenta dostajemy także komplet zapasowych i opcjonalnych ślizgaczy. Co prawda Xtrfy M4 zaliczyła niewielkie potknięcie w testach syntetycznych ze smoothingiem, aczkolwiek nie jest on na tyle duży, by wpłynąć na jakość i komfort rozgrywki, o czym przekonałem się “na własnej skórze”, sprawdzając ją w grach.
Podsumowując Xtrfy M4 to świetny gryzoń, który przede wszystkim priorytetowo celuje w jakość wykonania i ergonomię, przesuwając pogoń za niską wagą na drugi plan. Szwedzka firma pokazała w ten sposób, że naprawdę zależało im na stworzeniu odmiennej konstrukcji, która nie będzie powielać schematu ultralekkich myszek, który często bywa zgubny i prowadzi do szeregu zaniedbań ze strony producenta takich jak skrzypienie, luzy czy zbyt odchudzone ślizgacze niespełniające należycie swojej funkcji.
Werdykt
- Cena: 7,5
- Jakość wykonania: 10
- Spasowanie: 10
- Design: 9
- Specyfikacje: 9.5
- Ocena końcowa: 9,20